jutrzenka-aga

Ja nie moge wlasnie napisalam notke ale sie nie zapisala i wszystko sie skasowalo, jestem wkurzona i nie zamierzam pisac jej na nowo, juz teraz nikt nie sie dowie co tam bylo napisane !!! A tak wogole to mam swietne plany na najblizsze trzy soboty i wiecie kto je zaplanowal, niestety nie ja !!! W ta sobote musze napisac wraz z moimi kumpelami tekst do gazetek, w nastepna sobote ide na jakis "konieczny" rajd Pozogi, a w jeszcze nastepna jade do Gryfina wraz z Pelzaczkami zwiedzac to miasteczko. Poprostu swietnie. A mialam juz takie plany, chcialam isc na "Pasje", a teraz nici z tego !!! Pewnie sie zastanawiacie dlaczego musze jezdzic na te rajdziki, no zakwalifikowalam sie do jakis tam eliminacji wojewodzkich i teraz te rajdy maja mnie przygotowac do tego. Super nie, kazdy o tym marzy !  

Wczoraj moja kumpela miala ten sam sprawdzian z matmy co ja, no i poprosila mnie zebym spisala dla niej odpowiedzi, zrobilam to, gdyz ona wiele razy tez mi pomagala, jak my mielismy sprawdziany. Ja napisalam jej wszystkie odpowiedzi no i ona nawet ni probowala tego sama rozwiazac tylko odrazu spisala ode mnie. Zle sie teraz z tym czuje, gdyz Magda poszla na latwizne, a ja jej w tym pomoglam. Na dodatek okazalo sie, ze dostala z tej pracy klasowej dwoje, moze gdyby sama ja napisala to by bylo inaczej. Koncze ta notke bo strasznie boli mnie gardlo i chyba bede chora, a u mnie w domu jak zwykle nie ma zadnych lekarstw i do apteki tez nikomu nie chce sie isc. 

Wtorek nie jest taki zły, najgorszy jest poniedziałek. Pierwsza lekcja to była historia, dostałam czworke plus ze sprawdzianu, a Monika cztery i zdaje mi sie, ze to byla zemsta, za to ze Monika zrezygnowala z konkursikow Pozogi ! Potem byl angielski  i jak zwykle brechty, no ale zle sie to dla nas skonczylo facia wezwala dyrka na lekcje, ale co tam. No i niestety matma, mielismy sprawdzian, oczywiscie jakis obrzydliwie glupi, z twierdzenia Pitagorasa. Nawet nie wiecie jaka my mamy nudna religie, strasznie, no seryjnie mozna zasnac, tylko raczej nie w moim wypadku(jak sie siedzi z Kaska i Monia !). No i na koncu biola takie same nudy, jedyna atrakcja, jezeli tak to mozna nazwac byla wizyta faci od informy z praktykantami. Dobra koncze, bo ten dzien nie obfituje raczej w jakies rewelacje. 

Dzisiaj poklocilam sie z mama i to byla klotnia nr 2 a wczesniej poklocilam sie z Magda i to byla klotnia nr 1. Ja nie wiem czy ja jestem czlowiekiem konfliktowym, czy co ??? Z Magda poszlo o to, ze ona nie mogla isc do kosciola na 13.30 tylko na 16.00, no a ja nie chcialam isc na 16.00, no i jej tlumacze, ze ja juz wychodze no a Magda jak to ona odklada sluchawke(to nie byl pierwszy raz, gdy to zrobila), nienawidze jak to robi nawet czlowiekowi nie da szansy sie wytlumaczyc. Ale najlepsz klotnie to mialam z mama, zaczelam mowic, ze przydal by mi sie dresik na w-f, no a mama jak zwykle zaczela swoje gadki, ze mam jeszcze dobre spodnie itd. itp. No ale jak by tego bylo malo moj mlodszy braciszek jak zwykle sie przyplatal i zaczol swoje, ze on tez chce i wogole, teraz moge sie pozegnac z dresikiem. 

W sobote bylam na rajdzie. Szczerze mowiac nie mialam najmniejszej ochoty isc na niego, gdyz to byla impreza na orientacje(a gdyby ktos nie wiedzial to na tej "imprezie" chodzi sie po lesie i szuka punktow). Pozoga zabrala na ten rajd niestety mnie, Małyszko, Nicika, Basie, Anke i Lukasza (Lysego, ale to tylko grono Pelzaczkow tak na niego mowi). No i podzielila nas na trzyosobowe grupy, ja bylam z Basia i Anka. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu nawet sie nie zgubilismy i przyslismy przed ustalonym czasem, umiecie to sobie wyobrazic !!! Bylam z siebie dumna, a takze dlatego, ze bylam kapitanem swojej druzyny, ale tak nawiasem mowiac to ten rajdzik nie byl taki trudny i mapa byla dosyc prosta. Najgorszy byl powrot, musialam jechac z Pelzaczkami i Pozoga az do domu, czaicie !!! Jedno bylo pocieszajace moglam sie z nich pobrechtac =] Tak w gruncie rzeczy to niektorzy z Pełzakow nie sa tak strasznie wsiurscy, a nawet sa smieszni !